Tragiczne sceny w Hongkongu. Potężny kompleks mieszkalny stanął w płomieniach, a liczba ofiar rośnie z każdą godziną. Teraz wiadomo już, że to nie był „zwykły pożar”. Władze wskazały winnych, ruszyły pierwsze aresztowania, a Pekin zapowiada bezlitosne konsekwencje.
Gigantyczny pożar ogarnął mieszkalny kompleks wieżowców w północnej części Hongkongu — w dzielnicy Tai Po. Ogień błyskawicznie rozprzestrzenił się na kilka budynków osiedla Wang Fuk Court, w wyniku czego co najmniej kilkanaście osób straciło życie, wielu zostało rannych, a liczne rodziny do dziś nie wiedzą, czy ich bliscy przeżyli. Wewnątrz wielu mieszkań wciąż mogły znajdować się osoby uwięzione — a to, co działo się na miejscu, przypominało sceny z horroru.
Na Dalekim Wschodzie narasta napięcie, jakiego świat nie widział od dziesięcioleci. Kolejne doniesienia o tajemniczych manewrach morskich i przygotowaniach do ogromnej operacji desantowej budzą niepokój zarówno ekspertów, jak i zwykłych obywateli. Atmosfera jest gęsta, a od wybuchu konfliktu dzieli nas już tylko jeden rozkaz.
Zmiana planów, nerwy i… odkręcony prysznic. Turystka w chińskim kurorcie Hainan, której odmówiono zwrotu pieniędzy za tani nocleg, postanowiła „zrobić porządek” po swojemu. Finał? Zniszczony pokój hotelowy i kara, od której boli bardziej niż jet lag. Oto kulisy historii, którą w Azji komentują tłumy.