To miał być spokojny dzień po świątecznym stole. Nagle dom w jednej z lubelskich miejscowości stał się epicentrum dramatycznej walki o życie. Huk, ogień i ewakuacja — ciszę świąteczną przerwała potężna eksplozja. Deszcz odłamków, wyrwane drzwi i okna lecące ponad kilkadziesiąt metrów. Kolejne minuty zamieniły się w chaos… Źródła milczą o szczegółach dotyczących ofiar — wiemy tylko jedno: ta historia jeszcze długo będzie wstrząsać mieszkańcami regionu.Wstrząsające okoliczności zdarzeniaEksplozja w domu. Są ranniPrawdopodobna przyczyna eksplozji
Pociąg stanął, media ruszyły, a politycy mówią jednym głosem: „to dywersja”. Brzmi groźnie i… zaskakująco precyzyjnie jak na pierwsze godziny po zdarzeniu. Jeśli w grę wchodzi profesjonalny sabotaż – a tak mówią służby i byli szefowie wywiadu – stawką nie są opóźnienia w rozkładzie, tylko odporność państwa. Jaka była przyczyna?
Na porannym briefie usłyszeliśmy słowa, których wolelibyśmy nie słyszeć: „akt dywersji” na strategicznej linii kolejowej. Huk, wyrwa w szynie, wstrzymane składy i gorączkowa praca służb. Wicepremier skomentował całą sytuację w skandalicznych słowach.
Eksplozja na trasie pociągu pomiędzy Warszawą i Lublinem, do której doszło 16 listopada, wywołała ogromne poruszenie w całej Polsce. Donald Tusk potwierdził, że chodziło o akt dywersji, a w kraju zawrzało. Teraz do dyskusji włączył się były szef Agencji Wywiadu. Wprost domaga się od rządu wprowadzenia stanu wyjątkowego. Dlaczego?
Sobotni wieczór zamiast spaceru po sosnowym lesie przyniósł huk, syreny i śmigłowiec LPR. Eksplozja w Rembertowie – na terenie wojskowego poligonu – ciężko raniła dwóch mężczyzn. Na miejscu pracowały służby, a Żandarmeria Wojskowa potwierdziła: poszkodowani mieli wejść za ogrodzenie wbrew wyraźnym oznaczeniom. Co dokładnie wybuchło i jak doszło do dramatu? Na te pytania odpowiedź ma przynieść postępowanie służb.