Wielka okazja w Action. Świetny zamiennik do kupienia za grosze
W dyskontowych alejkach z kosmetykami znów wrze. Jeden flakonik z półki Action wywołał lawinę recenzji i porównań, a fanki tanich zapachów mówią wprost: „to może być hit zimy”. Co w nim takiego i dlaczego sieć musi stale uzupełniać stany?
- Flakonik, który wywołał burzę
- Dlaczego może stać się hitem zimy
- Problemy z dostępnością
Kiedy „budżet” pachnie jak luksus
Perfumy z Action od miesięcy rozpalają fora i TikToka. Teraz dołączył do nich nowy bohater dyskontowej półki, który zbiera wyjątkowo ciepłe noty za trwałość i wygląd flakonu. Zanim zdradzimy nazwę, tło jest smakowite: trend „smart fragrance” (czyli zapach w rozsądnej cenie, bez dopłaty za logo) w Polsce rośnie jak na drożdżach.
W praktyce to często wody perfumowane, które kosztują mniej niż obiad na mieście, a potrafią pachnieć godzinami. Sygnały z sieci? „Wzięłam z ciekawości, wróciłam po drugi” – to jeden z częściej powtarzanych komentarzy. Brzmi jak chwyt reklamowy? Tyle że komentarze nie milkną, a półki pustoszeją szybciej niż dział z noworocznymi świecami.
Jaka jest cena takich perfum? Zaskakująco niska.
Serce historii: nazwa, cena, argumenty, które przekonują
Tym razem mowa o wodzie perfumowanej Figenzi Noralie – flakon 100 ml, cena w Action ok. 7,95 zł, deklaracja wegańskiej formuły i użycia alkoholu organicznego. W tym pułapie cenowym to ewenement, bo mówimy o EDP (eau de parfum), a nie lżejszej wersji EDT (eau de toilette). Recenzentki podkreślają, że aromat jest „ciepły, kobiecy i uniwersalny”, a przede wszystkim – trzyma.
Na skórze i na tkaninach wyraźnie dłużej, niż sugerowałby metka „budżet”. I tu robi się zabawnie: 100 ml pachnącego „zapaszku” za niecałe 8 zł kontra 200–400 zł za butelkę premium – różnica jak 200 mln w endorsementach gwiazdy kontra 200 zł na barowym paragonie.
Co dalej: reakcje, konsekwencje, pytania na jutro
Efekt domina już widać na rynku kosmetycznym. Testerki i influencerki intensywnie polują na dostawy, a sprytne porównania do droższych, luksusowych kompozycji jeszcze bardziej napędzają modę na tzw. „dupes” – czyli tańsze zamienniki znanych zapachów. Nie są to podróbki, lecz produkty inspirowane oryginałami, które pozwalają cieszyć się podobnym aromatem w przystępnej cenie.
Dla sieci sprzedażowych to prawdziwy złoty pył: wysoka rotacja produktów, darmowe recenzje od zadowolonych użytkowniczek i organiczny buzz w mediach społecznościowych. Dla fanek perfum to natomiast idealna okazja, by mieć flakon „do pracy”, „na siłownię” czy „do torebki” bez poczucia wyrzutów sumienia i nadwyrężania portfela. Moda na dupesy pokazuje też, że można łączyć przyjemne z praktycznym – luksusowy zapach w codziennym wydaniu.