Polsat, TVN, TVP zalane łzami. Nie żyje wybitny Polak. Gwiazdę żegna sam Elton John
Nie żyje wybitny Polak. Media, artyści i tysiące fanów muzyki pogrążone są dziś w żałobie. Odszedł człowiek, który stworzył fundament polskiej sceny koncertowej i sprawił, że światowe gwiazdy zaczęły odwiedzać nasz kraj nawet wtedy, gdy wydawało się to absolutnie niemożliwe.
Media zalane łzami — to on stał za organizacją największych koncertów
Informacja o śmierci jednej z najważniejszych postaci polskiego show-biznesu poruszyła całą branżę. TVN24, Polsat, TVP i największe portale podkreślają, że jest to ogromna strata dla kultury. To właśnie on stał w cieniu sceny, a jednocześnie pociągał za wszystkie najważniejsze sznurki. Przez lata organizował koncerty, które przechodziły do historii — zarówno w czasach PRL-u, jak i po transformacji, gdy polski rynek muzyczny dopiero uczył się funkcjonować w nowych realiach.
Znał mechanizmy branży lepiej niż ktokolwiek. Rozmawiał z menedżerami największych gwiazd, negocjował umowy, przygotowywał logistykę, a jednocześnie zawsze dbał o to, by najważniejsza była publiczność. Dzięki jego determinacji i wizji polscy fani mogli w końcu oglądać światowe legendy nie tylko w telewizji, ale na żywo — przed własnymi oczami.
Znał go sam Elton John — dzięki niemu największe gwiazdy występowały w Polsce
Niewiele osób w Polsce miało kontakty w muzycznym świecie na tak wysokim poziomie. To właśnie dzięki niemu na polskiej scenie pojawiali się artyści, o których mówił cały świat. Elton John, Tina Turner, Iron Maiden, Leonard Cohen, Depeche Mode, Metallica, The Cure — lista gwiazd, które sprowadził do Polski, jest imponująca i wciąż budzi niedowierzanie nawet wśród ekspertów.
W latach 80., gdy zachodnie koncerty były dla Polaków niemal nieosiągalnym marzeniem, on potrafił doprowadzić je do skutku. Przełamywał bariery administracyjne, polityczne i finansowe. Wiedział, jak przekonać gwiazdę, że warto zagrać właśnie tutaj — w kraju, który dopiero otwierał się na świat. Artyści darzyli go zaufaniem i sympatią, a niektórzy — jak Elton John — utrzymywali z nim relacje również po latach.
Jego działalność nie tylko zmieniała muzyczny krajobraz Polski, ale także otwierała drzwi artystom z Zachodu, którzy często po raz pierwszy zetknęli się z polską publicznością właśnie dzięki niemu. To on sprawił, że koncerty światowych ikon stały się u nas normą, a nie nieosiągalnym marzeniem.
Nie żyje Andrzej Marzec — legendarny menedżer i impresario. Jego historia to gotowy scenariusz filmowy
Zmarły to Andrzej Marzec — “człowiek-instytucja”, menedżer i impresario, którego nazwisko na zawsze pozostanie zapisane w historii polskiej muzyki. Od końca lat 60. pracował w PAGART, gdzie zaczynał swoją przygodę z organizacją koncertów. Już wtedy było jasne, że ma talent do rzeczy, które innym wydawały się nierealne.
Przełom nastąpił w latach 80., kiedy wbrew realiom PRL-u zaczął sprowadzać do Polski największe gwiazdy światowej sceny. Jego działania wymagały niezwykłej odwagi, determinacji i umiejętności poruszania się w skomplikowanej rzeczywistości tamtych czasów. Po 1991 roku założył własną agencję AMC, która stała się jedną z najważniejszych firm koncertowych w Polsce. To pod jej szyldem do kraju przyjeżdżali tacy artyści jak Bob Dylan, Radiohead, Foo Fighters, Patti Smith, Iggy Pop, Massive Attack czy Peter Gabriel.
Marzec był człowiekiem, który potrafił słuchać — publiczności, artystów i ludzi z branży. Miał wyjątkowe wyczucie trendów, ogromną wiedzę muzyczną i pasję, która towarzyszyła mu do końca życia. Nazywano go legendą jeszcze za życia — i nie bez powodu. Stworzył przestrzeń, dzięki której Polacy mogli poczuć, że są częścią światowej sceny muzycznej.
Odszedł spokojnie, po ciężkiej chorobie. Zostawił po sobie nie tylko ogromny dorobek zawodowy, ale przede wszystkim wspomnienia tysięcy ludzi, którzy dzięki niemu zobaczyli swoje muzyczne marzenia na żywo.
