Śmierć 11-latki w Jeleniej Górze. Nowe fakty w sprawie
Nowe szczegóły w sprawie zabójstwa 11-latki elektryzują Jelenią Górę i całą Polskę. Policja potwierdza, że kluczowa była jedna, konkretna informacja przekazana dyspozytorowi — a funkcjonariusze mówią też o świadku, który widział zajście. Co dokładnie padło w zgłoszeniu i jakie decyzje zapadną teraz?
Pierwsze zgłoszenie i świadek: co wydarzyło się przy ul. Wyspiańskiego?
Zabójstwo 11-latki w Jeleniej Górze to wstrząs dla lokalnej społeczności — tym większy, że dramat rozegrał się w pobliżu szkoły podstawowej, w poniedziałek około godziny 15. Jak ustalili śledczy, dziewczynka miała rany charakterystyczne dla ostrego narzędzia.
Policja zatrzymała 12-letnią uczennicę z tej samej szkoły i zabezpieczyła nóż jako prawdopodobne narzędzie zbrodni. To na razie najbardziej twarde fakty, które potwierdzają śledczy.
Kluczowy trop? Zgłoszenie telefoniczne. Podinsp. Edyta Bagrowska z KMP w Jeleniej Górze przekazała, że tuż przed godziną 15 dyspozytor odebrał informację od mężczyzny, który mówił o bójce dwóch dziewcząt. Policja weryfikuje tę treść i jednocześnie poszukuje kolejnych osób, które mogły widzieć zajście albo wiedzą o nim coś więcej. To ważne, bo w zgłoszeniu mowa była tylko o „dwójce dziewczyn” — a więc o starciu, które w kilka minut zmieniło się w tragedię.
Sekundy, które zdecydowały: reanimacja, przesłuchania, chłodne procedury
Służby zjawiły się na miejscu błyskawicznie — ratownicy podjęli reanimację 11-latki, ale nie udało się przywrócić czynności życiowych. Jeszcze tego samego dnia śledczy zabezpieczyli okoliczny teren i przedmioty mogące mieć znaczenie dla sprawy. We wtorek (dzień po zdarzeniu) zaplanowano sekcję zwłok, a zatrzymana 12-latka — jak informuje policja — miała zostać wysłuchana w trybie przewidzianym dla dzieci; to nie jest „przesłuchanie” w kodeksowym sensie, lecz odrębna czynność procesowa. Potem całość materiału trafi do sądu rodzinnego, który podejmie decyzję co do dalszych losów nieletniej.
Wykonujemy wszystkie czynności, aby to potwierdzić lub zanegować. Ustalamy też inne osoby, które mogły widzieć to zdarzenie lub posiadać jakąkolwiek wiedzę na temat tej sytuacji - stwierdziła policjantka.
Ważny detal z ustaleń prokuratury: dziewczynki znały się „z widzenia”, chodziły do tej samej szkoły, ale nie kolegowały się. Brzmi sucho? A jednak to element układanki, który może zaważyć na ocenie motywów i relacji między dziećmi. Śledczy wprost mówią, że weryfikują wersję o bójce — tak, by potwierdzić albo zanegować, co dokładnie widział świadek i jak zinterpretować jego słowa z telefonu na numer alarmowy.
Co dalej: szkoła, miasto i pytania, które domagają się odpowiedzi
Jeleniogórska szkoła, do której chodziły obie dziewczynki, już zapowiada spotkania i wsparcie psychologiczne dla uczniów oraz rodziców. W tle pozostają procedury: śledczy proszą o kontakt wszystkie osoby, które mogły widzieć zdarzenie przy ul. Wyspiańskiego około godz. 15 lub dysponują nagraniami z monitoringu. Im więcej relacji, tym precyzyjniejsza rekonstrukcja ostatnich minut przed tragedią — od pierwszego słowa, przez ewentualne szarpaniny, po dramatyczną interwencję ratowników.
Dla opinii publicznej najważniejsze jest dziś jedno: jaki był przebieg zdarzeń i czy — patrząc szerzej — szkoły mają narzędzia, by wcześniej rozpoznać konflikt między uczniami. Odpowiedzi poznamy po sekcji i analizie dowodów, a decyzja sądu rodzinnego wyznaczy dalszy bieg sprawy.
