Warszawa stanęła w ogniu rac i dymu — stolica tonie w czerwonej poświacie, a powietrze gęstnieje z minuty na minutę. Sieć zalewają nagrania z centrum miasta: płonące ulice, oślepiające flary i masa polskich flag.
Wielki pochód z okazji 11 listopada już się rozpoczął. Przewodnim hasłem tegorocznego wydarzenia jest “Jeden naród – silna Polska”, a jego trasa przebiegnie przez serce stolicy. Nie obyło się jednak bez zaskakujących i niepokojących sytuacji. Już na samym początku padły zaskakujące słowa, skierowane w stronę prezydenta Warszawy.
Co roku w Polsce, w dniu Narodowego Święta Niepodległości, obchodzonego 11 listopada, odbywa się jedna z najbardziej rozpoznawalnych manifestacji patriotycznych - Marsz Niepodległości. W 2025 roku pochód przeszedł ulicami Warszawy pod hasłem „Jeden naród, silna Polska". Już dzień wcześniej MSWiA wydało pilny komunikat do uczestników marszu.
Na Placu Piłsudskiego nie było mowy o ciepłych, okrągłych słowach. Prezydent Karol Nawrocki zagrał ostro: złotówka jako bastion suwerenności, „obce ideologie” w szkołach i ostrzeżenie przed naśladowaniem Zachodu. Brzmi jak manifest? Tak, i to jawnie polityczny – w święto, które zwykle skleja podziały. Co dokładnie powiedział prezydent i po co?
Dziś Polska świętuje 107. rocznicę odzyskania niepodległości. Ulice zapełnią się biało-czerwonymi flagami, a w Warszawie przejdą oficjalne pochody i Marsz Niepodległości. Zostaną wprowadzone jednak pewne regulacje.
Tłumy, biało-czerwone flagi i… sporo zasad do zapamiętania. W stolicy na 11 listopada wprowadzono zakazy, które uderzą w to, co zwykle ląduje w plecaku na wielkie wydarzenia. Czego nie wolno ze sobą zabrać? Koniecznie musisz to wiedzieć.
W jednym z gabinetów lekarskich w Warszawie rozegrały się szokujące sceny. W poniedziałkowe popołudnie doszło tam do porażającego ataku na lekarza. Świadkowie mówią o furii, krzykach i walce o życie. Szczegóły tego zdarzenia mrożą krew w żyłach.
Głośna impreza w samym sercu Warszawy skończyła się scenami, których nikt nie zamawiał: wezwana policja, latające w stronę funkcjonariuszy butelki i karuzela świateł na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Żurawiej. A gdy wydawało się, że to już finał, doszło do mocnego zderzenia policyjnego radiowozu z taksówką. Kulisy? Mamy je wszystkie, razem z godzinami, liczbami i reakcjami świadków.
W warszawskiej dzielnicy Wesoła trwa szeroko zakrojona akcja służb w poszukiwaniu tajemniczego obiektu, najprawdopodobniej drona. Wojska Obrony Terytorialnej, policja i straż pożarna przeczesują trudny, podmokły teren w pobliżu zabudowań mieszkalnych, a mieszkańcy proszeni są o zachowanie ostrożności i zgłaszanie wszelkich podejrzanych obserwacji.
W piątkowy poranek na Kaszubach 9-letnia dziewczynka została potrącona przez samochód w Donimierzu, gdy — jak wynika z ustaleń — próbowała zdążyć na nadjeżdżający autobus. Na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego; dziecko trafiło do szpitala w Gdańsku. Policja zabezpieczyła teren i wyjaśnia okoliczności zdarzenia. Co się dokładnie wydarzyło?
Na skrzyżowaniu Wołoskiej i Domaniewskiej doszło dziś do zderzenia radiowozu z toyotą. Wypadek radiowozu w Warszawie przerodził się w akcję ratunkową z udziałem wielu służb: dwóch policjantów trafiło do szpitala, ranna jest też pasażerka auta osobowego. Jeden z funkcjonariuszy był zakleszczony w rozbitym pojeździe, więc strażacy musieli rozcinać karoserię. Mokotów stanął, a syreny niosły się między biurowcami.
Czwartkowy poranek w centrum stolicy zaczął się od ciemności i nerwowych telefonów. Awaria zasilania w rejonie al. Jana Pawła II i Ronda Radosława sparaliżowała ruch tramwajowy i wyłączyła prąd na kilkudziesięciu ulicach. Według wstępnych szacunków problem mógł dotknąć nawet ok. 20 tys. odbiorców. Utrudnienia trwały „kilkadziesiąt minut”, ale ślad po porannym chaosie zostanie na dłużej.
Na warszawskich Bielanach zwykłe popołudnie zmieniło się w kryzys w kilka sekund. Na Marymonckiej kierowca toyoty miał wjechać na czerwonym świetle prosto w przechodniów idących na zielonym. Cztery osoby trafiły do szpitali, najciężej ranna jest 72-letnia kobieta. Miejsce przecięte policyjną taśmą, a śledczy sprawdzają każdy metr skrzyżowania.
3 stycznia na warszawskiej Woli doszło do potrącenia 14-latka przez rozpędzony samochód. Ofiara wypadku nie przeżyła. Policja szuka kierowcy busa. Do mediów trafiły apel służb i zdjęcie pojazdu.
Mieszkańcy stolicy otrzymują pilne alerty RCB. W komunikatach wybrzmiewa prośba o zachowanie spokoju, a także o uważność na to, co dzieje się aktualnie w Warszawie.
Wciąż jeszcze możemy korzystać z ostatnich dni ładnej pogody. Jedną z częściej wybieranych aktywności jest spacer. To dobra sposobność, aby spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu, zarówno na wsi jak i w mieście. Spacerowiczom wiele do zaoferowania ma Warszawa. Uważni mogli zauważyć tam tajemnicze zielone tabliczki. Za nimi kryje się ważne przesłanie.
Niespełna tydzień temu w Warszawie rozegrał się koszmarny dramat. 25-letnia kobieta została zaatakowana przez brutalnego oprawcę. Po tragicznych wydarzeniach Liza trafiła do szpitala, gdzie lekarze walczyli o jej życie. Niestety obrażenia były zbyt wielkie i 1 marca do mediów trafiła informacja, że kobieta zmarła. Teraz pojawiły się nowe doniesienia na temat pogrzebu.
Do mediów dotarły koszmarne wiadomości. Zmarła 25-letnia Liza, która w niedzielę 25 lutego padła ofiarą niewyobrażalnej zbrodni. Po tragicznych wydarzeniach trafiła do szpitala. Niestety lekarze nie zdołali jej już uratować.